SÓL – Dla jednych „biała śmierć”… dla innych lekarstwo. Jak jest faktycznie?
Jest swoistym sukcesem mainstreamu redefinicja pojęcia soli w świadomości społecznej. Pod pojęciem soli wielu ludzi rozumie coś zupełnie innego, niż nasi przodkowie. Sól nie jest już dla większości ludzi tym naturalnym, pełnym informacji wibracyjnej produktem, zawierającym szerokie spektrum życiodajnych pierwiastków i mikroelementów, niezbędnych ludzkiemu organizmowi do normalnego funkcjonowania. Obecnie pod pojęciem soli (soli kuchennej), wielu ludzi rozumie coś, co jest już tylko odpadem przemysłowym. Ten odpad, zawierający aż 99,9% chlorku sodowego, nazywany jest eufemistycznie „solą kuchenną” i pod tą nazwą sprzedawany.
Dlaczego mówię o odpadzie przemysłowym?
Pierwiastki zawarte w soli (nie oczyszczonej) są bardzo cenne. Jest niezłym przedsięwzięciem biznesowym wyekstrahować te pierwiastki z soli w celu sprzedaży. Rzecz jednak w tym, że z punktu widzenia konsumpcji, pozostałość, pozbawiona tych życiodajnych pierwiastków jest już tylko odpadem przemysłowym. Ale oto okazuje się, że po dodaniu pewnych związków chemicznych zwanych antyzbrylaczami (deklarowany cel: zapobieganie zbrylaniu) i nazwaniu tego solą kuchenną lub solą stołową, można to sprzedawać ludziom.
Czym są te związki chemiczne i czy nie szkodzą zdrowiu?
Nie można niestety powiedzieć, że nie szkodzą. To na przykład sole toksycznego aluminium bądź też żelazocyjanek potasu, E 636. Ten drugi czynnik w kwaśnym środowisku (w żołądku mamy, co za przypadek, do czynienia z silnym odczynem kwaśnym) rozkłada się w wydzielaniem trującego cyjanowodoru.
W popularnej literaturze poradnictwa zdrowotnego, propagandzie medycznej, oraz poradnictwie medycznym i żywieniowym spotkacie się z namawianiem do ograniczenia soli. Świetnym przykładem krótkiego poradnika dla osób naiwnych i niezorientowanych w temacie (czyli większość z nas) jest Why Should I Limit Sodium3 namawiający ludzi do ograniczenia spożycia soli, pod pretekstem ograniczenia wysokiego ciśnienia krwi. Co zabawne, artykuł jest napisany przez ludzi reprezentujących słynne Amerykańskie Stowarzyszenie Zdrowia. Można by oczekiwać, że ci ludzie znają różnicę między solą a odpadem przemysłowym i zechcą nas uświadomić. Niestety, nie robią tego. Odnoszę wrażenie, że mainstream unika nawet wzmianek, które mogłyby komuś zasugerować, że „oczyszczona” „sól” może mieć gorsze właściwości od pełnej soli.
Na czym polega tu podstęp? Na wspomnianej już, ukrytej redefinicji (często stosowany wobec ludzi zabieg inżynierii społecznej) soli. W rezultacie większość ludzi uważa za „sól’ wspomniany już odpad przemysłowy „wzbogacony” chemikaliami. Można ich więc „uczciwie” zniechęcać do soli. Jednak bez przyjmowania soli nasz organizm nie jest w stanie funkcjonować. Dlaczego jednak nie spożywać (prawdziwej) soli, Daru Natury, pełnego Światła i Energii?
To, o czym będę pisał poniżej, nie dotyczy tzw. „soli kuchennej”, tego zubożonego, jałowego, „okraszonego” chemią i niezdrowego produktu, jakim staje się on w procesie ekstrahowania cennych pierwiastków z soli. Będę pisał o soli (kopalnej, morskiej lub himalajskiej) – produktu pełnego, nie „oczyszczanego”.
Sól
Nazwa „sól” pochodzi od łacińskiego słowa sal / sol – słońce. Mitologicznie, sole (czyt. solei) oznacza płynny promień słoneczny dla podkreślenia płynnej energii światła zawartej w strukturze geometrycznej, zdolnej do podtrzymywania życia. To w pewien sposób wyjaśnia, skąd pochodzi życie na ziemi – od słońca i oceanu. Z kolei analiza językowych korelacji (celtyckiej i niemieckiej) nazwy soli – sugeruje wibracje. Czyli przez słowa „podaj mi sól” można by rozumieć „podaj mi trochę wibracji”. Swoją drogą, ciekawe, czy Celtowie wiedzieli, że poszczególnym pierwiastkom / związkom chemicznym odpowiadały ściśle określone kombinacje częstotliwości. Czysty kryształ soli bywa geologicznie nazywany w języku angielskim „halite” (czyt. halyt). Można tu rozpoznać celtyckie słowa hall i lit – luźno tłumacząc, oznacza to „wibracje światła”.
Zmierzam do tego, że sól może być w kategoriach teorii bioinformacyjnej uważana za czynnik będący swoistym pośrednikiem pomiędzy materią a energią. Ustawiając to w kontekście zdrowia, powiedziałbym, że sól, dzięki swojemu domieszkowaniu, oceanicznemu pochodzeniu, kontaktowi ze słońcem i milionom lat „życia” kryształów, zawiera pewne subtelne wzory informacji energetycznych, stały dopływ których jest niezbędny organizmowi do właściwego funkcjonowania. Tak więc chodzi o coś znacznie więcej, niż tylko o zapewnienie organizmowi zaopatrzenia w chlorek sodowy czy nawet także cenne pierwiastki śladowe. Dodam, że proces „warzenia”, mający na celu pozbawienie soli mikroelementów, w jakiś sposób – jak sądzę – niszczy wspomniane wzory informacji energetycznych. Sporo wskazuje na to, że chlorek sodowy, stanowiący często 99,9% tzw. soli kuchennej – wydaje się być dla organizmu substancją, z którą organizm jakby niezbyt „wie”, co robić. Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn chlorek sodowy w odpadzie przemysłowym (zwanym solą stołową czy solą kuchenną) nie jest dla organizmu tym samym, czym jest w (pełnej) soli. Być może wynika to z tego, że odpad zwany solą kuchenną był poddawany wysokim temperaturom i jest pozbawiony informacji energetycznych. Brak „instrukcji” dla organizmu, co i jak z tym robić.
Być może dlatego osoby spożywające tzw. sól stołową mają kłopoty ze z metabolizowaniem chlorku sodowego, łatwo powstają jego nadmiary. Organizm trzyma zbyt dużo wody w tkankach próbując pozbyć się chlorku, co skutkować może m. in. cellulitem. Jednak, a może dlatego, organizm cierpi na odwodnienie (w wielu innych miejscach, gdzie jej potrzebuje). Do innych skutków upośledzenia zdolności do pozbycia się nadmiaru chlorku sodowego pochodzącego od „soli stołowej” jest formowanie się kryształków kwasu moczowego jako wyraz upośledzenia gospodarki minerałami – na przykład w stawach, nerkach, pęcherzu.
Spożywanie „soli kuchennej / soli stołowej” nie przynosi zdrowia. Nie należy więc, jak sądzę, żałować (kilka zł więcej na kilogram) pieniędzy na sól prawdziwą.
Jak więc zdefiniować sól?
Jest to substancja kopalna (lub otrzymana z wody morskiej), pełnowartościowa, nie „oczyszczona”. Taki produkt zawiera jedynie między osiemdziesiąt kilka a dziewięćdziesiąt kilka procent chlorku sodowego, resztę stanowią inne, cenne, niezbędne pierwiastki. Przenosi też cenną bio-informację, instruującą organizm, jak metabolizować chlorek sodowy. Uważam, że warto zapłacić kilka razy więcej za ten cenny Wytwór Natury.
Jak bezpiecznie odróżnić sól od odpadu przemysłowego
Przede wszystkim nie dajemy się nabrać na samą nazwę sól morska. Może i jest morska, ale bywa często „oczyszczona”, co czyni ją odpadem przemysłowym. My szukamy soli, a więc na przykład produktu o kolorze szarawym, o grubych ziarnach. Jest to zazwyczaj produkt droższy. Unikamy bardzo białego, bardzo sypkiego produktu.
Zaprezentuję praktyczne podejście do sposobu wybrania soli do zakupu. Otóż za bardzo łatwo rozpoznawalną, a więc stanowiącą bezpieczny wybór uważam sól himalajską. Kupuję ją wybierając taką o bardzo grubych ziarnach, a nawet bryłki o średnicy kilku centymetrów. Daje mi to pewność, że mam do czynienia z solą; nie jest przecież problemem rozbicie jej w domu na ziarnka, a następnie używanie młynka w miarę potrzeby. Poniższe fotografie przedstawiają sól himalajską. Grube ziarna są typowe dla soli himalajskiej i w ogóle soli pełnowartościowej. Staram się używać wyłącznie jej w domu, w tym do gotowania oczywiście.
Obok, po lewej fotografia przedstawia sól himalajską w krystalicznych bryłkach. Dobra także do sporządzania sole, o czym dalej.
Krążące tu i ówdzie tzw. Urban Legend5 utrzymują, że ma to być koniecznie sól z himalajskiego regionu Karakoram. Jest jednak mały problem; jak miałbym sprawdzić, skąd produkt pochodzi?
Zapewnienie sprzedawcy traktuję, mimo swojej łatwowierności, z pewną dozą zdrowej nieufności :-). Rym niezamierzony :-). Zadawalam się zakupem różowo-czerwonawo-pomarańczowej soli będącą dużymi kryształami i nie interesuje mnie, czy pochodzi z Karakoram w Pakistanie, czy… skądkolwiek indziej. Nazywam ją solą himalajską. Informacje, że sól musi pochodzić z Karakoram, uważam za marketing przebrany za informację.
Sól, historycznie biorąc, używana bywała jako pieniądz, jako uniwersalny środek wymiany. Rzymscy żołnierze miewali żołd wypłacany woreczkami soli. Stąd nazwa pensji w języku angielskim: salary.
Sól himalajska, jej energetyczna siatka informacyjna oraz funkcjonowanie układu nerwowego
Podobnie jak woda, sól ma swoją indywidualną, krystaliczną strukturę. Siatka struktury soli ma formę sześcienną. Siatka ta zawiera fotony – czystą energię, która zgromadziła się tam przed wiekami od słońca, gdy wysychały pierwotne oceany.
W soli himalajskiej (kryształy), mamy prawdopodobnie do czynienia z lepszą przyswajalnością mikroelementów, niż ma to miejsce w przypadku soli kamiennej. Może mieć też znaczenie istnienie dobrej siatki energoinformacyjnej, typowej, jak sądzę, dla soli o strukturze krystalicznej.
Gdy rozpuścimy sól w wodzie, siatka ulega rozpuszczeniu, uwalniając swoją energię informacyjną. Organizm „dowie się”, co robić z chlorkiem sodowym. Jednocześnie cenne pierwiastki zawarte w soli ulegają jonizacji, co umożliwia im, po wypiciu przez nas takiego roztworu, łatwą penetrację komórek ciała.
Bez potasu (w tzw. „soli kuchennej” go nie ma, a w soli himalajskiej tak) i sodu nie jest możliwa właściwa transformacja bodźców fizycznych na myśli i reakcje. Najprostsze czynności możliwe są dzięki ogromnej ilości instrukcji pośredniczących, poprzez generowanie impulsów przez organizm. Sól umożliwia transformację myśli na komendy umożliwiające przeprowadzanie czynności i zachodzenie reakcji.
Mikroelementy zawarte w soli (często pada tu liczba osiemdziesiąt cztery) odzwierciedlają proporcje typowe dla pierwotnego oceanu, gdzie kiedyś wzrastaliśmy, a więc proporcje właściwe dla naszych potrzeb.
Sole (wym. solei)
Ostatnio zdobywa sobie kolejnych zwolenników tzw. metoda sole.
Chodzi o suplementowanie się mikro-elementmi jednocześnie dawkami siatki energoinformacyjnej (troszkę przypomina to homeopatię) soli. Ja w tym celu preferuję sól himalajską.
- Sporządzić należy nasycony roztwór soli himalajskiej, zalewając kilka kryształów tej soli wodą przefiltrowaną.
- Codziennie rano, należy łyżeczkę tego nasyconego roztworu wlać do szklanki dobrej wody i wypić na czczo, a już po 5 – 10 min można jeść, pić.
Użyć należy najlepiej szklanego słoja z zakrętką niemetalową. Nie dopuszczać do
kontaktu z metalem, tak więc używamy łyżeczki porcelanowej, plastikowej.Fotografia 3 pokazuje naczynie do otrzymania i utrzymania sole. Wsyp około 1/3 szklanego słoika kryształków soli himalajskiej. Zalej dobrą wodą (filtr odwróconej osmozy, ale to Twój wybór) do ok. 3/4 wysokości. Po dobie masz roztwór nasycony. Teoretycznie nasycenie roztworu solą wynosi 26%. Każdego ranka zamieszaj lekko zawartość, nabierz łyżeczkę roztworu, wlej do szklanki dobrej wody, wypij.
Uważa się, że organizm „pamięta” otrzymaną informację wibracyjną przez dobę, dlatego proces picia – „przyjmowania nowej dawki informacji” – powtarzamy co dobę.
Wody dolewamy w miarę jej ubywania, możesz dolać dopiero, jak poziom spadnie do
połowy, lub kiedy zechcesz. Gdy zauważysz, że kryształów robi się mało, dołóż ich. Te rzeczy nie mają wpływu na stężenie roztworu tak długo, jak długo widzisz nierozpuszczone kryształy. Nie ma specjalnych wymagań co do sposobu przechowywania roztworu, data ważności: nieograniczona :-). Proporcja wody do soli jest bez znaczenia tak długo, jak masz nierozpuszczoną sól w słoiku. Po prostu, roztwór się nasyca i… więcej soli nie przyjmie.
Dodatkowe informacje o soli
Sól – (celtycka, himalajska, morska):
- Może być uważana za silny alkalizer, czyli czynnik alkalizujący, podwyższający pH krwi. Wiadomo, że zakwaszenie sprzyja nie trzymaniu się tlenu w organizmie i ściąga na nas wiele dolegliwości.
- Posiada unikatową kombinację mikroelementów, optymalną dla potrzeb organizmu, nie do podrobienia przez żaden inny produkt.
- Nie ma problemu z metabolizacją chlorku sodowego pochodzącego od soli (w przeciwieństwie do tzw. soli kuchennej/stołowej). Oznacza to brak konieczności restrykcji typowych dla „soli kuchennej”.
- Przebadano trzy grupy ludzi pod kątem wpływu pojedynczego przyjęcia łyżeczki sole w szklance wody na obraz stanu kropli krwi. Kroplę krwi badano przed i w pół godziny po przyjęciu sole. Stwierdzono lepszy stan krwi, z większymi dystansami między krwinkami, krwinki mniej pozlepiane – już po pół godzinie.
- Uważa się, że codzienne picie sole uspakaja ale i energetyzuje organizm.
Czy można uczynić sól lekiem?
Uważam, że tak. Wykorzystując ją jako proste do wykorzystania, unikatowe źródło minerałów i pierwiastków śladowych, co z czasem znacznie poprawi liczne funkcje organizmu. Ale także wykorzystując informację wibracyjną sole m. in. do umożliwienia organizmowi stopniowego pozbycia się „martwego” chlorku sodowego, pochodzącego z wyjałowionej, zepsutej „soli”.
Należy też ograniczyć spożycie żywności przetworzonej i pochodzącej z tych kuchni, gdzie stosowana jest tzw. sól stołowa/kuchenna.
Zakończenie
Czy więc rzeczywiście mamy do czynienia z tak wielką różnicą między stosowaniem soli a tzw. „soli stołowej/kuchennej”?
Przyznaję, że przedstawiony materiał jest dość subiektywny, nie dostałem grantów dla sprawdzenia działania metody na grupach kontrolnych ? Jak się jednak zorientowałem, grantów takich nie przyznają nikomu (jeszcze by udowodniły, że działa i trzeba by ukryć, wyrzucone pieniądze), więc nie mam pretensji ? Czy więc te informacje są prawdziwe? Ja wierzę, że tak, ale tego nikomu nie gwarantuję, bo nie mam twardych dowodów.
Reasumując, uzyskasz potwierdzenie lub zaprzeczenie prawdziwości moich tez, jeśli zrobisz własne badania tematu. Ale na własną odpowiedzialność, bo ja do niczego nikogo tu nie namawiam.
Źródła:
- Water&Salt: The Essence of Life, The Healing Power of Nature, Barbara Hendel
- dr Mercola: https://www.youtube.com/watch?v=HoE4ugZclk4
- dr Wallach https://www.youtube.com/watch?v=_9_0gRpt_ok
- Himalayan Crystal Salt & Sea Salt Information, DIANNE JACOBS THOMPSON
- It’s Time to End the War on Salt, Melinda Wenner Moyer, Scientifical American, 08 lipca 2011
- http://bombakaloryczna.pl/sol-kuchenna-warzona-kamienna-czy-morska/kardiopatia symptomem braku selenu
- Seawater – A Safe Blood Plasma Substitute? http://oceanplasma.org/documents/substitute.html
- Making sole, http://thejuicynaam.com/uploaded_files/Himalayan_Salt_Fact_Sheet.pdf
Artykuł autorstwa - vibronika.eu